Monitory Eizo

2 komentarze

1. Eizo FlexScan EV2785 27″ czarny (EV2785-BK): Ponieważ moja praca wiąże się z długim wpatrywaniem w ekran, postanowiłem zainwestować w monitor biurowy z tzw. „górnej półki”, który oszczędziłby chociaż trochę moje oczy. Najpierw zgłębiłem temat i okazało się, że do wyboru w zasadzie mam dwóch producentów – Eizo i NEC. M.in. dlatego, że monitory tych producentów potrafią zejść z jasnością do bardzo niskiego poziomu bez sztuczek typu migotanie, które tak naprawdę nie jest zdrowe. Mój wybór padł na Eizo, który podobno jest fabrycznie „równiejszy”, czyli lepiej skalibrowany już po wypakowaniu, a nie zamierzałem robić po kupnie profesjonalnej kalibracji, gdyż kolorystyka podczas pracy biurowej jest mi dość obojętna. Na początku byłem zachwycony, moje oczy rzeczywiście odczuły ulgę, a tekst skalowany na macOS był ostry jak żyleta. Czujnik natężenia światła robił robotę, a jednoczesne wysyłanie obrazu i ładowanie komputera przez USB-C było bardzo wygodne. Jedynie podstawa, pomimo spektakularnego wyglądu, okazała się bardzo chybotliwa. Dlatego monitor szybko wylądował na uchwycie i jedyna wada zniknęła. Jednak po jakichś 3 miesiącach zauważyłem w rogach wylewającą się czerwień, szczególnie widoczną na ciemnym tle. Pierwszy raz się z takim czymś spotkałem, próbowałem resetować monitor, ale bez skutku. „Czerwone rogi” były widoczne nawet bez podpiętego sygnału. Szybko zareklamowałem monitor i na spokojnie zacząłem szukać informacji na temat problemu. Okazało się, że problem jest dość niszowy i dotyczy głównie konkretnych modelów monitorów LG o tej samej przekątnej i rozdzielczości. Wystarczy wpisać w wyszukiwarce „lg red corners”. Znalazłem opinie użytkowników, u których ten problem wystąpił i w zasadzie wszystkie, patrząc na zdjęcia i okres, po jakim „czerwone rogi” się pojawiły, idealnie wskazywały na mój problem. Najbardziej zmartwiło mnie to, że wg użytkowników oddany na gwarancję monitor wracał z wymienioną matrycą, a problem i tak wracał po podobnym okresie użytkowania, a „czerwone rogi” po czasie potrafiły dojść prawie do środka ekranu. Podejrzewam więc, że Eizo EV2785 ma matrycę właśnie od LG. No i teraz przejdźmy do serwisu Eizo. Na monitor musiałem czekać prawie miesiąc, ale było to dla mnie do przyjęcia ze względu na okres świąteczny. Aczkolwiek sklep, w którym zakupiłem monitor, pośredniczący w reklamacji, poinformował mnie, że kontakt z serwisem był utrudniony i tu cytuję „na początku nie chciał się przyznać do monitora”. Ostatecznie jednak go przyjął i co się okazało, wymienił matrycę. Jednak najlepsze czekało mnie po rozpakowaniu. Pomijam już fakt, że monitor był tak zapakowany, że wszędzie były kawałki styropianu. Montaż matrycy był tragiczny. W środkowej części matryca odstawała ponad 3 mm od krawędzi. Nie tego się spodziewałem po Eizo i jego serwisie. Monitor ponownie zareklamowałem i czekam… Najchętniej bym się go już pozbył, gdyż już wiem, że na serwisie nie można polegać, a problem może periodycznie wracać, o to też wystąpiłem w reklamacji. Niestety kasa póki co zamrożona, a ja już ponad miesiąc męczę oczy na budżetowym monitorze. Zatem tego monitora i serwisu Eizo zdecydowanie nie polecam.

2. Eizo ColorEdge CG2420 24″ czarny (CG2420-BK): Wszysstko ok